Być dla innych

Myśląc o wyjeździe do Gruzji przed moimi oczami pojawia się słowo Kazachstan. Niewątpliwie moja historia z wolontariatem zaczęła się właśnie w tym miejscu. Dlatego też dzięki temu, że kilka lat temu zrodziło się w moim sercu pragnienie, aby tam pojechać i zrealizować to marzenie mogłam myśleć o kolejnym zakątku na ziemi. Tak jak przygotowania wyjazdu do Kazachstanu pochłonęły mnie bez reszty i patrząc na to z dalszej perspektywy – mimo wielu problemów, przeszkód i przekraczania samej siebie wszystko układało się w jedną, spójną i logiczną całość. Po powrocie odczułam niewytłumaczalną i głęboką pustkę. I właśnie wtedy po kilku miesiącach podczas jednej z wielu rozmów z Maritą i Krzysztofem pojawił się w naszych głowach plan, aby jednak coś zmienić, zacząć działać. Siedząc pewnego grudniowego wieczoru na podłodze w moim pokoju zastanawialiśmy się dokąd chcielibyśmy pojechać. Każdy z nas wymienił jedno państwo. Nie pamiętam już dokładnie kto z nas rzucił hasło: „Gruzja” – ja uważam, że był to Krzysztof, Krzysztof natomiast upiera się, że właśnie ja to powiedziałam. Minęło kilka dni i myśl ta nie dawała mi spokoju, podświadomie Gruzja przewijała się w mojej głowie. W kolejny wieczór siedząc bezczynnie przed komputerem wpisałam hasło w Internecie „misja w Gruzji” – jako pierwsza wyskoczyła strona Ojców Kamilianów.

Być dla innych
Nie tracąc czasu napisałam maila z informacją kim jesteśmy, a także o tym, że chcielibyśmy przyjechać na wolontariat. Ku mojemu zaskoczeniu odpowiedź była pozytywna. Żadnych dodatkowych pytań, wątpliwości, otrzymaliśmy otwarte drzwi z zaproszeniem do Gruzji… Odzyskałam wtedy skrzydła, w końcu znowu zachciało mi się działać. Wiedząc już na czym polegają przygotowania do wyjazdu podjęłam wszystkie kroki przybliżające nas do organizacji podróży. Perspektywa Gruzji była łatwiejsza i też pewnie z tego względu wszystko poszło gładko, bez jakichkolwiek przeszkód. Także dzięki wspólnej „drodze” i jednakowym spojrzeniu dwóch bliskich mi osób zaczęła pogłębiać się niewytłumaczalnie głęboka i silna relacja, którą dzisiaj mogę z pełną świadomością nazwać Przyjaźnią. Dzięki niej moje skrzydła rosły, a Marita i Krzysztof stali się dla mnie Aniołami kroczącymi obok. Nikt nikogo nie wyprzedzał, wszyscy szliśmy w równym tempie, w tym samym kierunku, do tego samego celu zawierzając wszystko Chrystusowi.

Być dla innych
Jadąc do Gruzji oczywiście zastanawiałam się nad tym jak to będzie, ale starałam się nie wyobrażać sobie tego, aby w żaden nie nastawiać się na coś konkretnego. Tbilisi już od pierwszego dnia urzekło nas gościnnością. Głębokie spojrzenia, otwarte serca ludzi i wszechobecna życzliwość utwierdzała nas w przekonaniu, że jesteśmy tu mile widziani. Praca z osobami niepełnosprawnymi nie była dla mnie czymś nowym. Znałam ten tema bardzo dobrze, ponieważ w Gnieźnie cała nasza trójka należy do Wspólnoty Przemienienie – która to właśnie skupia się wokół takich osób. Jednak nie obyło się bez pokonywania barier. Razem z pielęgniarką Ingą najczęściej jeździłam po domach do chorych. Nasze zadanie polegało na myciu tych osób, często byli to ludzie niepełnosprawni, chorzy, w podeszłym wieku. Bałam się początkowo pierwszego takiego wyjazdu skupiając się tylko i wyłącznie na tym, że sobie nie poradzę, że się nie dogadam, albo w jakiś sposób naruszę prywatność drugiej osoby czy wręcz, że zrobię jej krzywdę.

Być dla innych
Zaczęłam się wtedy modlić i prosić Pana Boga o odwagę, przyszła od razu. Utwierdziłam się w przekonaniu, że aby dostrzec Chrystusa trzeba uniżyć samego siebie, odłożyć wszystkie sprawy na bok i służyć, dać to co się ma, ogałacając samego siebie, by w ten sposób stać się podobnym do Jezusa, który umarł za nas na krzyżu. To On wlał w moje serce odrobinę swojej Miłości co pomogło mi dostrzec w ludziach potrzebujących Jego oblicze – łagodne, otwarte, czekające, ufne i pełne nadziei… W ich oczach dostrzegłam spojrzenie Chrystusa.

Być dla innych
Być dla innych
Mam nadzieję, że to doświadczenie pomoże mi w codziennym życiu „być dla innych”, nie tylko dla potrzebujących, ale także i przede wszystkim dla bliskich mi osób. Tak trudno nam dostrzegać to jak wiele mamy, ile skarbów znajduje się wśród nas, a wystarczy jedynie otworzyć szerzej oczy i zaufać!

Być dla innych

Maria, wolontariuszka