W ramach naszej działalności misyjnej w Gruzji, oprócz opieki nad osobami niepełnosprawnymi i chorymi, udzielamy również pomocy osobom najuboższym. Pod swoją opieką mamy ok. 200 rodzin. Rozdajemy produkty żywnościowe, ubrania, jeśli to potrzebne udzielamy w naszej Poliklinice Redemptor Hominis pomocy lekarskiej. Staramy się jednak aby nasza pomoc miała szerszy zakres niż tylko pomoc materialna. Jesteśmy w stałym kontakcie z rodzinami, którym pomagamy, pracownicy socjalni co jakiś czas odwiedzają je w ich mieszkaniach, sprawdzają w jakich żyją warunkach, jakiego wsparcia potrzebują. Obraz Gruzji jaki wyłania się po tych spotkaniach jest zgoła inny niż ten, który znamy z kolorowych folderów reklamujących niezapomniane wakacje w tym bezsprzecznie pięknym kraju. Chcielibyśmy przybliżając historię rodzin, którym pomagamy dać Wam obraz mniej znanej strony Gruzji i przybliżyć jak w dużej mierze wygląda życie jej mieszkańców.
Jedną z rodzin, którym pomagamy jest rodzina Lii. Lia ma 35 lat, kiedyś pracowała w zakładzie fotograficznym, teraz jednak z powodu problemów zdrowotnych nie pracuje. Cierpi na padaczkę, dwa lata temu miała operację z powodu tasiemca bąblowcowego w wątrobie. Jej mąż ma 50 lat, choruje na serce przez co nie może pracować fizycznie. Razem z mężem i 5 dzieci Lia zajmuje jedno pomieszczenie pustostanie na obrzeżach Tbilisi. W mieszkaniu Lii nie ma prądu, kiedy zapada zmrok jest zupełnie ciemno. Aby uzyskać trochę światła rodzina pomaga sobie świecąc latarkami.
Pomieszczenie jest bardzo chłodne, trudno w nim wytrzymać zwłaszcza zimą, mimo że Lia używa pieca żeby je trochę ogrzać. Opał zbiera mąż ze staszym synem w lesie.Warunki mieszkaniowe rodziny są poniżej wszelkich standardów. Na szczątkowe umeblowanie składa się kilka łóżek, dwa krzesła i kilka rozpadających się szafek w wydzielonej na kuchnię przestrzeni. Lia ma 5 dzieci. 7-letni Zurab ma problemy zdrowotne, nie widzi na jedno oko. 10 letni Giorgi choruje na przepuklinę pachwinową. Rodzina otrzymuje zasiłek socjalny w wysokości 300 lari (ok. 540 zł), kilka lat temu Lia zaciągnęła jednak kredyt w banku. Potrzebowała kupić dzieciom buty, ubrania, lekarstwa.
Całą sumę, którą otrzymuje w ramach zasiłku na poczet kredytu zabiera bank. Rodzina utrzymuje się więc tylko z pomocy jaką otrzymują na dzieci, która wynosi 200 lari (ok. 360 zł). Korzystają również z obiadów wydawanych na stołówce, dzięki czemu raz dziennie mogą zjeść ciepły posiłek. Lia ma bardzo uzdolnione dzieci, jej 12 letni syn Romano pięknie maluje, często wygrywa szkolne konkursy. Mama dumnie pokazuje dyplomy i listy pochwalne ze szkoły, a na ścianach ich mieszkania jedyną ozdobę i miły akcent stanowią jego rysunki.
Nie sposób też przejść obojętnie obok historii rodziny Tatriasvhili. Medea ma 30 lat, razem z mężem i 5 dzieci zamieszkuje barak stojący w ogrodzie u obcych ludzi. Medea zajmuje się dziećmi, najmłodszy synek ma 5 miesięcy. Jej mąż ma problemy zdrowotne, nie pracuje i ze względu na zły stan zdrowia nie może podjąć pracy fizycznej. Wcześniej kiedy mąż pracował stać ich było na wynajem mieszkania, płacili za nie 300 lari. Obecnie rodzina utrzymuje się z zasiłku socjalnego i pomocy na dzieci, co razem daje sumę 425 lari miesięcznie (ok. 765 zł). Pomieszczenie w którym mieszkają jest tak małe, że mieszczą się w nim tylko dwa łóżka, stół i trzy krzesła. Najbrdziej kłopotliwe jest dla nich spanie. Jedno z dzieci śpi na podłodze, wyłożonej zniszczonymi deskami i gnieniegdzie plastikową wykładziną, Medea i jej mąż najczęściej śpią na krzesłach.
W baraku gdzie mieszkają nie ma wody, kobieta przynosi ją z podwórka. Rodzina nie ma pralki, Medea pierze wszystko ręcznie, w misce na podwórzu. Pomieszczenie gdzie mieszkają ogrzewają piecem, za opał służą znalezione odpady, połamane deski, płyty pilśniowe znalezione na śmietnikach. 10-letni syn Medei Luka choruje na nerki, chodzi w pampersach, powinien zarzywać leki, ale rodziny na to nie stać.
Rodzin w podobnej, bardzo trudnej a nieraz beznadziejnej sytuacji jest bardzo wiele. Chciałabym opowiedzieć jeszcze o 35-letniej Lali, która samotnie wychowuje 6 dzieci. Kilka lat temu odszedł od niej mąż. Lala mieszka na obrzeżach Tbilisi, w wynajętym, rozwalającym się domu za który płaci 150 lari miesięcznie (ok. 270 zł). Od kilku miesięcy Lala zalega z czynszem i dlatego właściciel domu chce żeby jak najszybciej się wyprowadziła. Lala nie ma jednak gdzie się podziać. Odkąd odszedł od niej mąż nie stać jej na wynajem normalnego mieszkania.
Dom w którym obecnie mieszka jest w opłakanym stanie. Razem z szóstką dzieci kobieta zajmuje jeden pokój. W domu nie ma wody. Dzieci kąpią się w pokoju w miednicy, latem, kiedy pogoda na to pozwala na podwórzu. W domu nie ma też kuchni, Lala korzysta z kuchenki gazowej, tygodniowo wydaje 10 lari na butlę z gazem. Dom ogrzewa piecykiem, opał szyszki, gałęzie deski zbiera razem z dziećmi. Czasem zdarza się, że dzieci nie mają butów lub ubrań i kiedy jest zimno nie idą wtedy do szkoły. Najstarsza córka Lali ma problemy neurologiczne. Luka 10 letni syn Lali trenuje kickboxing, osiąga sukcesy w tej dyscyplinie sportu, dostał już kilka medali za udział w zawodach. Lala i jej dzieci utrzymują się w pomocy socjalnej, która wynosi 400 lari miesięcznie (ok. 720 zł). Za tą kwotę muszą opłacić mieszkanie i utrzymać się. Rodzina korzysta również z posiłków na stołówce raz dziennie otrzymują porcję obiadową.
Jeśli Ktoś z Państwa chciałby pomóc Rodzinom, które pozostają pod naszą opieką prosimy o kontakt.
Karolina Chruścińska