Po upadku ZSRR Kaukaz pogrążył się w krwawych wojnach. Gruzja szczególnie mocno tego doświadczyła. Najpierw wojna domowa, potem konflikt w Abchazji zmusiły kilkaset tysięcy ludzi do porzucenia swoich domów. Przez kraj przetaczały się fale uchodźców. Po raz ostatni Gruzini musieli uciekać podczas rosyjskiej agresji i zajęciu Osetii Południowej w roku 2008. Kilkanaście tysięcy, osób pozostawiając dobytki całego życia, ruszyło wtedy na południe. Rząd gruziński przy wsparciu społeczności międzynarodowej wybudował dla nich kilka obozów. Jeden z nich położony jest niedaleko Gori, w Szavszvebii. W roku 2009 otworzyliśmy tam „Domek Babci”, czyli świetlicę dla najmłodszych. To było prawdziwe wyzwanie. Początkowo dzieci były nieufne, czasem agresywne, niezdolne do nauki. Trauma wojenna odcisnęła na nich głębokie piętno. Świetlica dla dzieci z obozu dla uchodźców i pomoc najbiedniejszym. Teraz wiele z nich doskonale radzi sobie w szkole, osiągają sukcesy w różnych dziedzinach: sporcie, tańcu, śpiewie. W „Domku Babci” prowadzimy zajęcia plastyczne, muzyczne, teatrzyk kukiełkowy, lekcje historii, geografii czy języka gruzińskiego. Dzięki wsparciu Ambasady Japonii, przy świetlicy otworzyliśmy nowoczesną pracownię ceramiczną. Jest już 10 lat po wojnie, a obóz wciąż działa. Liczba jego mieszkańców maleje bardzo,bardzo powoli. Uchodźcy nie potrafią „stanąć na własnych nogach”. To wielki problem Gruzji. Wierzymy, że inwestując w młodzież możemy zmienić tą sytuację.