Wspomnienie Wolontariuszek

Kiedy tylko była taka możliwość jeździłyśmy z pielęgniarką na wizyty domowe do osób starszych i obłożnie chorych, aby pomóc przy pielęgnacji. Pielęgniarki są naprawdę kochane, mają ogromne pokłady cierpliwości, energii i uśmiechu. Było to dla mnie szczególnie ważne doświadczenie. Widziałam i u nas chorych w podobnym stanie, z odleżynami, sparaliżowanych, słabych, ale tutaj pewna starsza kobieta wryła mi się w pamięć szczególnie mocno. Miała ponad dziewięcdziesiąt lat i przepiękne, smutne oczy. Była taka malutka, wątła, słabiutka. Może dlatego te oczy wydawały mi się tak ogromne. Miała rodzinę, która niespecjalnie się nią zajmowała. Nigdy nie zapomnę jej uścisku dłoni, zaskakująco silnego. I uporczywego, takiego zachłannego spojrzenia tymi wielkimi oczami w moje oczy. Nie wymieniłyśmy żadnych słów.

Miesiąc. To długo, ale jednocześnie zbyt krótko by poznać dobrze każdego z osobna. Za to całkiem wystarczająco, aby dać sobie coś nawzajem.

Wspomnienie Wolontariuszek
Pomaganie przy posiłkach, przy zajęciach, w kuchni, w warsztacie u Armena, w ogrodzie, porządki, posługa na mszy, żarty i droczenie się z Beso, gruzińskie śpiewy z siostra Beatą, wspólna modlitwa, uśmiech ojca Zygmunta, pokonywanie różnych ograniczeń i barier, od językowych po te inne, ludzkie, poznawanie ludzi i kultur, miejsc, historii i przyrody (ach, gruzińskie góry!) – trudno to streścić w jednej relacji. Ale też nie mogę opisać wszystkiego, to trzeba przyjechać i odczuć na własnej skórze (wzroku, węchu, słuchu i… żołądku również).

Fascynujące jest to jak dużo ciepła i życzliwości można odczuć we wspólnocie ludzi powiązanych z Centrum. Ale jak to mówi o. Paweł: to wszystko dzięki Opatrzności. I inaczej chyba nie da się tego wytłumaczyć.

Pozdrowienia! Kargat!

Kasia