Gruzja, przez turystów kojarzona z winem, Kaukazem i gościnnością jej mieszkańców.
Dla nas, wolontariuszek z Polski, to nie tylko piękne miejsca z przewodnika, a przede wszystkim drugi człowiek. Każda z nas przyjechała tu z głową pełną obaw, ale z sercem otwartym i pełnym zapału. Na miejscu zostałyśmy serdecznie przywitane przez tutejszą wspólnotę. Powoli przyzwyczajałyśmy się do gruzińskiej mentalności oraz czasu, który w Gruzji rządzi się swoimi prawami. Nowością dla nas była lokalna kuchnia, krowy będące uczestnikami ruchu drogowego oraz inna kultura jazdy i czasem szokujące dla nas zachowania na drogach.
Czas naszego pobytu przypadał w większości na okres wakacji w ośrodku. Z tego powodu nasza praca uzależniona była od bieżących potrzeb takich jak prace porządkowe czy rozładunek kontenera z darami. Dużo radości i satysfakcji dawały nam wizyty w domu dla osób bezdomnych prowadzonym przez Siostry Misjonarki Miłości, gdzie mogłyśmy urozmaicić czas mieszkańcom i pomóc siostrom w ich codziennych obowiązkach.
Ważnym wydarzeniem w naszej posłudze tutaj była pomoc w przeprowadzeniu obozu dla podopiecznych ośrodków w Arali i Ahalcikhe organizowanym wspólnie przez Zakon Maltański i oo. Kamilianów. Odbył się on w Batumi nad Morzem Czarnym. Było to z pewnością niesamowite przeżycie dla wszystkich uczestników, tym bardziej, że dla wielu z nich były to pierwsze wakacje spędzone z dala od domu. Przez te kilka dni każdy z nich miał swojego anioła stróża w postaci wolontariusza, który poświęcał mu całą swoją uwagę.
We współpracy z niemieckimi wolontariuszami każdego dnia dbaliśmy o to, aby nasi podopieczni spędzali czas aktywnie i w urozmaicony sposób. Pomimo zmiennej, a czasem ulewnej pogody udało nam się wykorzystać każdy dzień w stu procentach. Mieliśmy okazję wyjść na plażę i wykąpać się w morzu. Dzięki pomocy wolontariuszy każdy mógł zanurzyć się w wodzie. Widok uśmiechniętych twarzy był bezcenny. Dużo radości sprawiło nam również wyjście do delfinarium, a także wieczorny spacer po nadmorskim bulwarze.
Te kilka dni było niewątpliwie bardzo wartościowym czasem, w którym nie zabrakło trudnych momentów. Każdy dzień był swego rodzaju wyzwaniem. Wspólnie pracowaliśmy nad budowaniem wzajemnych relacji i zaufania. Mimo bariery językowej doświadczaliśmy jak ważna i potrzebna jest zwykła obecność, proste gesty, spojrzenie i uśmiech.
Dużym zaskoczeniem dla nas było to, że pomimo różnic językowych udało nam się stworzyć zgraną ekipę i współpracować przez ten czas w przyjaznej atmosferze.
Zdecydowanie działał w tym Duch Święty.
Ten wyjazd pokazał nam jak wiele możemy nauczyć się od osób niepełnosprawnych. Z całą pewnością radości z najdrobniejszych rzeczy, przekraczania swoich granic i lęków. Dla każdej z nas jest to duże doświadczenie, które doskonale pokazuje, że dając znacznie więcej otrzymujemy. Jesteśmy wdzięczne Panu Bogu za spotkanych ludzi i za chwile, które mogłyśmy tutaj przeżyć.
Ilona, Asia, Eliza wolontariuszki
Wolontariatu Misyjnego Salvator